Poradnik dla praktyków biznesu
Firma-Ludzie-Zyski
Kazimierz F. Nalepa
Blogi:

Dział: Blog Relacje

Potrzeba trudnych doświadczeń

Jeden z moich klientów zgłosił się z problemem. Jego życiowy partner był, od dłuższego czasu, w złej formie. Jego dynamika życiowa obniżała się. Źle sobie radził w pracy a to co do tej pory robił w domu wyraźnie go męczyło. Sytuacja taka obciążała klienta z kilku powodów:
–  zły stan bliskiej osoby męczył i przygnębiał
–  dzieci nie dostawały takiej uwagi i troski jakiej wyraźnie potrzebowały
–  dużo więcej działań domowych spadało na klienta.

Po rozpoznaniu sytuacji okazało się, że partner czuje się bezradny. Bezradny w życiu zawodowym i prywatnym. Patrząc powierzchownie nie było powodów do takiego nastawienia. Partner miał wszelkie możliwości do tego, by sobie dobrze radzić. Szukając przyczyn znalazłem głęboką decyzję. Partner klienta chciał przeżywać trudności związane bezradnością. Był to jego wybór.

Teraz trochę komentarza. Istnieją ludzie, którzy wybierają życie pełne powodzenia i z różną skutecznością dążą do takiego stanu. Istnieją także ludzie, którzy wybierają trudne dla siebie i innych doświadczenia, niekiedy dramatycznie trudne. Ściągają wtedy do swojego życia ludzi i sytuacje, które im to zapewnią. Czasami trudno to zrozumieć jeśli akceptuje się tylko model życia opartego na Hollywoodzkim sukcesie.

Ludzie w swojej drodze mają potrzebę doświadczanie różnych sytuacji. W ten sposób się uczą i rozwijają. Niektóre z tych doświadczeń są trudne i przykre. To co jest istotne to intencja. Istnieją sytuacje polegające na tym, że osoba chce wyjść z doświadczanych trudności i wtedy można jej w tym pomóc. Istnieją także sytuacje, kiedy osoba chce przeżywać określone trudności i wtedy pomoc okazywana z zewnątrz jest mało skuteczna. Jest też wtedy mało etyczna. W takim przypadku można pomóc osobie w skonfrontowaniu się z jej głęboka decyzją. Wedy ta osoba może:
–  świadomie się z nią zgodzić i wziąć za nią odpowiedzialność
–  zmienić decyzję o potrzebie trudnych doświadczeń.

Tak więc mój klient znalazł się w naprawdę trudnej i obciążającej sytuacji. Jego zadanie polega na nauczeniu się luzu i akceptacji zachowań innych osób. Zwłaszcza takich, które są dla niego trudne. Kiedy się tego nauczy sytuacja w relacji ulegnie zmianie i będzie można myśleć o następnym posunięciu.

Pracując z problemami występującymi w relacjach można pracować z dwoma osobami a można pracować tylko z jedną. I to także jest skuteczne.

Małżeństwo i wolność

Problem klienta polegał na wyraźnie odczuwanym braku wolności w związku małżeńskim. Taka sytuacja była dla niego silnie obciążająca. Zwłaszcza, że uczucie ograniczenie było nieproporcjonalnie silne do tego, co „realnie” mogło go w małżeństwie ograniczać. W ciągu kilku lat poszukiwał różnych dróg jej rozwiązania. Rezultaty były niezadowalające.

W wyniku przeprowadzonego rozpoznania okazało się, że uczucie ograniczenia wolności pojawiało się tylko w związku małżeńskim. Nie występowało przy innych typach znajomości. Nie występowało także w obszarze biznesu, który klient skutecznie prowadził.

Okazało się, że w rodzinie klienta podobne ograniczenia występowały u trzech osób. Dwóch pradziadków i jedna prababcia doświadczała podobnych ograniczeń. Klient „odziedziczył” te wzory i doświadczał ich skutków w swoim życiu.

Nasze dziedziczone programy są najczęściej nieuświadomione. Jeśli dają przyjemne rezultaty to najczęściej korzystamy z nich bezrefleksyjnie. Kiedy niosą kłopoty zaczynamy szukać dróg uwolnienia się od nich. Warto zauważyć, że klient doświadczał ograniczeń pomimo, że patrząc z zewnątrz nie było ku temu powodów. Jeśli ograniczenie jest w nas, to zmieniając miejsce działania przenosimy go z sobą.

Takie obciążenia można usunąć. Najlepiej jest przed tym zrozumieć jak powstały i jakie znaczenie = lekcję niosą dla danej osoby. Po usunięciu odziedziczonych ograniczeń pozostały dla klienta 3 zadania:

1. ćwiczyć przekształcanie uczucia irytacji w rozsądną cierpliwość wszędzie tam, gdzie to ma sens (okazało się, że potrzebę takich zmian u siebie klient zauważył już wcześniej)

2. zbudowanie nowej „definicji” JA W MAŁŻEŃSTWIE. Takiej, która niesie w sobie wolność.

3. dawanie sobie dużo więcej częstych chwil „objadania się życiem” tak jak się objada łakociami.

Komentarz: sztuka pomocy polega na robieniu za klienta tylko tego, czego nie jest on w stanie sam dokonać. Resztę pracy należy pozostawić klientowi, gdyż w ten sposób najszybciej  rośnie on w taką siłę i mądrość, która jest mu potrzebna.

Relacje osobiste: Wolność kontra Miłość

Istniejący od kilkunastu lat związek natrafił na problemy. Problemy nie pojawiły się nagle. Od dłuższego czasu pojawiały się symptomy rosnących trudności. Relacja ulegała oziębieniu i nie była już tak atrakcyjna jak dawnej. Kiedy spotkaliśmy się na coachingu okazało się, że jednym z obszarów, który kreuje problemy jest problem z wartościami.

Osoba A miała dużą i tylko częściowo zaspokojoną potrzebę wolności. Doświadczała tego w różnych okolicznościach. W pracy, w towarzystwie w relacjach z życiowym partnerem. Czasami brak wolności odczuwała nawet wtedy gdy była sama. Ponieważ bardzo wolności potrzebowała, to odsuwała od siebie osoby i sytuacje, które jej tą wolność zabierały lub mogły zabrać.

Osoba B potrzebowała bardzo miłości. Ponieważ nie doświadczała jej tyle ile było jej potrzeba chodziła sfrustrowana i miała pretensje od otoczenia. A w szczególności do osoby A. Osoba A podawana naciskom w stylu „bo ty mnie nie kochasz, a ja ciebie bardzo” odsuwała się, ponieważ cierpiało na tym jej poczucie wolności. To odsuwanie raniło bardzo osobę B.

Po bliższym przyjrzeniu się temu jak kreowany jest konflikt, okazało się co następuje:
Osoba A nie umiała zapewnić sobie poczucia wolności. Wcale nie było jednak tak, że to inni jej tą wolność jakoś szczególnie perfidnie ograniczali. Problem z ograniczeniem wolności osoba A nosiła w sobie. Nie będę tu szczegółowo omawiał w jaki sposób do tego ograniczenia doszło. Wystarczy, że wskażę na rodzinne źródła ograniczeń.
Osoba B nie dawała miłości sobie. To stanowiło prawdziwe źródło problemu. Kiedy nie dawała miłości sobie była silnie uzależniona od tego ile, kiedy i jak będzie ją otoczenie kochało (w tym jej partner). Jeśli nie dostawała odpowiednich dawek miłości cierpiała.

Po dobrej diagnozie skąd biorą się kłopoty zabraliśmy się do ich usuwania. Nasza praca polegała na tym, że część działań wykonaliśmy razem, a część osoby A i B dostały do domu w formie ćwiczeń. Po to by mogły:
–  wyostrzyć sobie uwagę na zjawiska, które były ich problemami,
–  nauczyć się nowych wzorców postępowania, które były zdrowe i dawały spełnienie
–  wziąć, w tym zakresie, odpowiedzialność za własne życie w tym zakresie, który był przedmiotem coachingu
–  w przyszłości rozwiązywać więcej własnych problemów samodzielnie.

W okresie budowania nowych sposobów działania kontaktowaliśmy się ze sobą regularnie ponieważ dzięki temu postęp jest szybszy i bardziej precyzyjny.

Kiedy rozwiązujemy jakieś problemy warto wykonać precyzyjną diagnozę tego, co sprawia, że problem istnieje i ma się dobrze. Kiedy znajdziemy RZECZYWISTE uwarunkowania problemu, wtedy możliwa jest autentyczna i trwała zmiana. Kłopot polega na tym, że ludzie często często biorą się za zmianę objawów problemów a nie ich przyczyn. Jeśli trawy nie wyrwie się z korzeniami, to po jakimś czasie ona odrasta i jest silniejsza. Podobnie jest z naszymi problemami.